item2a
item1
item2
StripTopX
StripLeft2
KontraLogoWEB

Stało się to w sobotę, a zaczęło od tego, że Minka – jedyna w miasteczku prostytutka, która od uczniów pieniędzy nie brała („Na razie na kredyt – mówiła – dorobisz się, to zapłacisz”), spoliczkowała publicznie Profesora, bo się jej na ulicy nie ukłonił. A trzeba wiedzieć, że Profesor bywał u Minki w każdą sobotę, żadnej nie opuszczając. Ale teraz, kiedy Profesor jest już na emeryturze, zachodzi do Minki tylko raz na miesiąc. I tym pewno należy tłumaczyć, że jej od razu na ulicy nie poznał.

A może po prostu był zamyślony? Może był wstrząśnięty do głębi widokiem śmieci na czystych zazwyczaj ulicach miasteczka? Profesor lubił porządek i uwielbiał czystość, nigdy nie strząsał popiołu z papierosa na chodnik, ale na swoją dłoń i na dłoni ostrożnie zanosił do najbliższego kosza na śmiecie. Miał też Profesor na końcu swojej laski ostry gwóźdź, na który nadziewał leżące przypadkiem na ulicy kawałek papieru albo okurek, by je także zanieść do śmietnika.
„W sobotę u Minki”
 

Przez zamknięte powieki patrzę w granatowe niebo. Granatowe, granatowe, natoweSłyszę wybuchy spadających gwiazd. Spadają powolnym łukiem i nikną gdzieś w przestrzeni granatowej jak spiczasta czapka astrologa, którą zrobiłem sobie z pakunkowego papieru, zamiast obłożyć nim zeszyty. Srebrne gwiazdy i złote księżyce błyszczą na granatowej czapce jak prawdziwe.

– Lepiej niech się panicz tym nie bawi – powiedział do mnie rudy Lifszyc, który każdego ranka przywozi ze wsi mleko. – Kiedy gwiazda spada, zawsze ktoś musi umrzeć.
„Granatowy”
 

Poniedziałek
Zagniatałem ciasto na kluski Do funta mąki, paru jajek i szczypty soli dodałem trochę słońca, słońcem też posypałem stolnicę, a mimo to ciasto mi się nie udało.

Czyżby słońce, które z samego rana rozwiesiłem na gałęziach, wciąż jeszcze było mokre?
„Zamiast dziennika”

W sobotę u Minki i inne bajki
Okładkę projektował
Andrzej Krauze
112 stron
ISBN-10: 0-907652-09-3
ISBN-13: 978-0-907652-09-0

sobotaCL